#Przed Euro – GRUPA E – Belgia, Włochy, Irlandia, Szwecja

BELGIA

Z Belgią to jest problem. Jedni stawiają ją w roli absolutnego faworyta, a dla innych wciąż pozostaje czarnym koniem. Dlaczego tak się dzieje? Z jednej strony jest to drużyna, która w ostatnich latach poczyniła niesamowite postępy, a ich młoda generacja gwiazd zdobyła doświadczenie i dużą pewność siebie. Belgowie swoją grupę eliminacyjną wygrali przegrywając tylko raz w meczu z Walią. Po raz pierwszy w historii znaleźli się na samym szczycie Rankingu FIFA. Z drugiej jednak strony to wciąż zespół, który po raz ostatni na mistrzostwach Europy wyszedł z grupy w 1984 roku. Cztery lata wcześnie miał miejsce największy sukces, czyli zdobycie wicemistrzostwa. Problem w tym, że było to tak dawno, że większości obecnej kadry nie było nawet na świecie. A skoro o kadrze mowa to trzeba przyznać, że jest naprawdę silna. Hazard, De Bruyne czy Lukaku to największe gwiazdy angielskiej Premier League. Trener Marc Wilmots ma w kim wybierać, a doświadczenie wyniesione z mundialu w Brazylii, gdzie Belgia doszła do ćwierćfinału ma zaprocentować teraz we Francji.

WŁOCHY

Wicemistrz Europy. Włosi 4 lata wcześniej przegrali w Kijowskim finale z Hiszpanią i na pierwszy od 1968 roku tytuł trzeba jeszcze poczekać. Czy uda się go zdobyć we Francji? Można w to powątpiewać patrząc przede wszystkim na ofensywę kraju z półwyspu apenińskiego. Antonio Conte może też narzekać na kontuzje. Te, całkowicie zburzyły jego środek pola. Na Euro nie zagra ani Marco Veratti, ani Claudio Marchisio. Plusów należy szukać w obronie. Tam bardzo pewny punkt tworzy tercet BBC. Za swoimi plecami mają 38-letniego mistrza w swoim fachu – Buffona. Do turnieju udało się awansować bez porażki, po zajęciu pierwszego miejsca w grupie H. Piłkarskie porzekadło, bardzo odkrywcze z resztą, mówi, że gdy bramek nie tracisz to meczów nie przegrywasz. Ta dewiza powinna przyświecać Conte i jego zawodnikom we Francji. Co ciekawe, trener Włochów bez względu na wynik po turnieju z pracy z kadrą zrezygnuje i przeprowadzi się do Londynu, by tam poprowadzić Chelsea do kolejnych tytułów.

IRLANDIA

Nie tylko zawodnicy Irlandii zostaną serdecznie powitani w turnieju finałowym EURO2016., równie serdecznie witani będą ich kibice, których zaraźliwy entuzjazm zawsze rozjaśnia każdy turniej w którym występują. Przed Martinem O’Neillem i jego piłkarzami trzecie w historii Mistrzostwa Europy. Jak dotąd wyjść z grupy się nie udało. Udało się za to wygrać baraże, gdzie Irlandczycy pokonali w dwumeczu Bośnię i Hercegowinę 3-1. W eliminacjach udało się pokonać Niemców i to dobry prognostyk na zbliżające się Euro. Gwiazdą tej drużyny jest niezwykle doświadczony Robbie Keane. To rekordzista pod względem liczby występów i bramek w narodowej koszulce. Nie jest to jednak jedyna broń Irlandii. W ataku grają i Shane Long, który ma smykałkę do strzelania ważnych bramek i Wolters, który został bohaterem w meczach barażowych.
Irlandia na Euro nic nie musi, a wszystko może i właśnie taki psychiczny luz, może pozwolić na wyjście z grupy kosztem wyżej notowanych rywali.

SZWECJA

Talent Zlatana Ibrahimovicia do strzelania pięknych bramek czyni Szwecję jedną z większych atrakcji Euro 2016. Kapitan Szwedów i zdecydowanie największa gwiazda powinien we Francji czuć się jak u siebie. Nie tylko dzięki grze w PSG, ale przede wszystkim z uwagi na duże doświadczenie w Mistrzostwach Europy. Zlatan strzelał bramki i podczas euro 2008 i 4 lata później. Trenerem zespołu jest Erik Hamren, który dał się poznać jako człowiek dbający o szczegóły. Wg szwedzkiej federacji niepowodzenie na turnieju rozgrywanym w Polsce i na ukrainie wynika z niewygodnych łóżek, na których musieli spać ich zawodnicy. W związku z tym, nauczeni doświadczeniem już kilka tygodni temu wymieni w hotelach wszystkie łóżka na te z IKEI. Duże, szerokie i wygodne jak twierdzą. Szwecja awans wywalczyła dopiero w barażach, gdzie pokonała Danię 4-3. Bilety do Francji tradycyjnie załatwił Zlatan. To do niego kierowane są wszystkie modlitwy w czerwcu i lipcu.

Opublikowano Bez kategorii | Skomentuj

#Przed Euro – GRUPA D – Hiszpania, Czechy, Turcja, Chorwacja

Czas na grupę D, tak silną, że możemy bez najmniejszych wątpliwości ochrzcić ją mianem „grupy śmierci”. O życie powalczą Hiszpania, Czechy, Turcja i Chorwacja.

Hiszpania

Po utracie tytułu Mistrzów Świata w Brazylii w 2014 roku, uwaga Hiszpanii skupiła się na finałowym turnieju francuskiego Euro. La Roja w ostatnich latach przestała wreszcie pięknie przegrywać i powroty z wielkich imprez zazwyczaj kończyły się na madryckich placach i wspólnej celebracji z kibicami. Tak było od ME w 2008, do turnieju w Polsce i na Ukrainie. W tym krwiście czerwonym monolicie coś pękło na ostatnim Mundialu. Brak awansu do fazy pucharowej był prawdopodobnie największą sensacją turnieju, ale mimo wszystko na ławce utrzymał się Vicente del Bosque.
Hiszpanie muszą osiągnąć sukces, bo druga tak gorzka pigułka może okazać się nie do przełknięcia. Zmiany kadrowe są widoczne gołym okiem. La Roja nie ma już tak wielkich nazwisk, jak w latach chwały, ale ma za to gen zwycięzcy. Podopieczni del Bosque eliminacyjną grupę wygrali tracąc zaledwie 3 bramki i gromadząc na swoim koncie 27 punktów. Co ciekawe, jeżeli Hiszpanie sięgną po tytuł po raz 3 z rzędu, będą mogli na stałe ustawić ten puchar w gablocie. To przywilej przysługujący drużynie, która zdominuje te rozgrywki wygrywając kolejno przez 8 lat. Jak będzie we Francji? Nie wiadomo, ale możliwe, że Sergio Ramos znów puści piosenkę Black Eyed Peas o przeczuciu, że zbliżająca się noc będzie dobra, a następnie uniesie ku niebu ważące 8 kliogramów trofeum.

CZECHY

Czesi na Mistrzostwach Europy obecni są po raz piąty z kolei. Najbliżej zwycięstwa byli w tym czasie w 1996 roku, kiedy wywalczyli drugie miejsce przegrywając z Niemcami w finale 2-1, za sprawą reguły złotej bramki. To jednak nie był największy sukces w historii  tej reprezentacji. Ten miał miejsce w 1976, kiedy rzut karny Antonina Panenki uczynił Czechów najlepszym zespołem w Europie. Bilety do Francji podopieczni Pavla Vrby zdobyli wygrywając grupę A. Największą gwiazdą tej drużyny mimo upływu lat pozostaje bramkarz – Petr Cech. Mimo takiej gwiazdy między słupkami nasi południowi sąsiedzi tracą sporo bramek. W 10 meczach eliminacyjnych było ich aż 14. Vrba przejął drużynę po nieudanych eliminacjach do MŚ w Brazylii, a jego pomysłem było połączenie doświadczenia niektórych zawodników i wprowadzanie do zespołu utalentowanych młodzieżowców. Idea wypaliła i taki Borek Dockhal został najlepszym strzelcem drużyny w eliminacjach. Czy podobnie będzie na głównym turnieju? Rywale są trudni, ale powiedzcie to Czechom, którzy już po drodze zostawili w domu Holendrów.

TURCJA

Turcy bardzo dobre wyniki na Euro przeplatają brakiem kwalifikacji. Ze statystycznej zabawy wynika, że tym razem Reprezentacja Turcji powinna dotrzeć do finału. Po raz trzeci selekcjonerem jest nazywany „Imperatorem” Fatih Terim. Jego ostatnia przygoda zakończyła się zawieszeniem poprzeczki bardzo wysoko, bo aż na półfinale w 2008 roku. Wtedy trapiona kontuzjami Turcja przegrała z Niemcami 3-2. Gwiazdą tej reprezentacji jest niewątpliwie grający w Barcelonie Arda Turan. Najwięcej bramek zdobywa za to Burak Ylmaz, który 4 razy pokonywał bramkarzy przeciwników. Terim ma do dyspozycji graczy z wielu europejskich klubów, a odpowiedni dobór pozwolił stworzyć naprawdę solidną drużynę, od Volkana Babacana w bramce, przez doświadczonego Gonula, kapitana Turana po kreatywnego Calhanoglu. Ta ekipa ma moc!

CHORWACJA

Zmiana trenera pod koniec eliminacji dała Chorwacji przyspieszenie, którego potrzebowała drużyna i teraz wchodzi do turnieju finałowego z odzyskaną pewnością siebie. Francja to także szczęśliwe wspomnienia dla Chorwatów: to właśnie tam jej drużyna osiągnęła najlepszy wynik w międzynarodowej piłce nożnej – trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata w 1998 roku.
Chorwacja w eliminacyjnej grupie H oglądała plecy Włochów, ale awansowała z drugiego miejsca. Ante Ćaćić został selekcjonerem Chorwacji po porażce 0-2 z Norwegią i zmienił na stanowisku Niko Kovaca. Szczególnie okazale prezentuje się druga linia Chorwatów, gdzie obok siebie występują Modrić, Rakitić czy Kovacić. Kreatywność doskonale łączy się z doświadczeniem Srny i Olicia, czyli  dwóch piłkarzy z „klubu 100”. To właśnie ta mieszanka wzbogacona bramkostrzelnym Mario Mandżukiciem ma pozwolić Chorwatom myśleć o awansie z tej niezwykle trudnej grupy.

Opublikowano Bez kategorii | Skomentuj

#Przed Euro – GRUPA C – Niemcy, Polska, Ukraina, Irlandia Północna

NIEMCY

Mistrzowie Świata do Francji jadą rzecz jasna w roli faworyta. Jak pokazuje historia Niemcy doskonale radzą sobie w Mistrzostwach Europy i na swoim koncie mają już 3 Mistrzostwa, 3 wicemistrzostwa, a dwa razy turniej kończyli w półfinale. Ostatni tytuł najlepszej drużyny kontynentu wywalczyli w 1996 i po równo 20 latach mają wszystko, by ten sukces powtórzyć. Eliminacje w ich wykonaniu z pewnością nie przekonały rozpieszczonych sukcesem kibiców. Dwie porażki, w tym ta z Polska, i remis jednoznacznie pokazały, że piłkarze głowami byli jeszcze przy sukcesach z Brazylii. Poza cechami wolicjonalnymi w kadrze brakowało kilku podstawowych graczy, który po Mundialu zakończyli swoje reprezentacyjne kariery. Niemcy jednak się przebudzili i wygrali grupę z 22 punktami na koncie. Joachim Loew we Francji na pewno nie skorzysta z kontuzjowanych Marco Reusa i Gundogana. Urazy omijają za to Jeroma Boatenga, który w eliminacjach rozegrał pełne 900 minut. Trzon drużyny, wobec ostatnich Mistrzostw Świata się nie zmienił i odpowiedzialność nadal będzie spoczywała na barkach Neuera, Hummelsa, Krossa i dwójki atakujących czyli Goetze i Mullera. Niemcy, tradycyjnie zagrają w strojach adidasa i fakt ten nie pozostaje bez znaczenia, gdy zdamy sobie sprawę, że ostatnich 5 mistrzostw Europy wygrywały drużyny z 3 paskami na koszulkach.

POLSKA

Po rozczarowującym wyniku we współorganizowanym z Ukrainą Euro przyszedł czas na poprawę wyniku na francuskiej ziemi. Adam Nawałka i spółka awans wywalczyli w grupie D, ustępując jedynie Niemcom. Najwięcej strzelonych bramek i najskuteczniejszy w eliminacjach duet napastników pozwalają realnie myśleć o sukcesie na euro 2016. Wiara kibiców wydaje się nie znać granic, ale przyzwoitością będzie wyjście z grupy. Argumentów nie należy doszukiwać się w historii, bo dotychczas, Polska reprezentacja na Mistrzostwach Europy jeszcze nie wygrała. Więcej pozytywów znajdziemy na boisku. Lewandowski to dzisiaj światowy TOP, w eliminacjach udowodnił, że potrafi brać na siebie odpowiedzialność za wyniki zespołu, a 13 strzelonych bramek pozwoliło mu zostać królem strzelców i wyrównać rekord z 2008 roku. Napastnik Bayernu za plecami będzie miał między innymi zwycięzcę ligi Europy, pomocnika wybranego do 11 sezonu serie a, czy jednego z najlepszych strzelców Eredivisie. Nawałka zbudował zgrany zespół ze znakomitą atmosferą i sprzyjającym szczęściem. O ile eliminacje były „Początkiem” to na Euro czekamy na end. Happy End.

UKRAINA

Ukraina do turnieju finałowego awansowała po raz pierwszy. W roku 2012 jako gospodarz awans miała zagwarantowany. Z grupy wyjść się nie udało, więc teraz apetyty są dużo większe. Sukcesy w eliminacjach uznamy za jeszcze bardziej okazałe, gdy weźmiemy pod uwagę w jakich okolicznościach przyszło Ukraińcom walczyć o wyjazd do Francji. Trwający konflikt zbrojny i zmieniony system ligowy nie pokrzyżował planów Michaiła Fomienko – byłego zawodnika Dynama Kijów, a obecnie selekcjonera Ukrainy. Na Euro2016 awans udało się uzyskać dopiero w barażach, po zajęciu 3 miejsca w grupie C. Pojedynek ze Słowenią udało się wygrać 3-1 w dwumeczu i można było bukować bilety do Francji. Siłą Ukraińców ma przede wszystkim być zgranie. Niemal cała ekipa na co dzień gra w ukraińskich klubach. Wyjątki to: kapitan drużyny, weteran i człowiek spajający drużynę Anatolij Tymoszczuk, który gra w Kazachstanie i piłkarz Sevilli – Jewhen Konoplyanka. Ukraińcy mało bramek tracą, ale równie mało strzelają. Wysokich wyników spodziewać się więc nie należy, ale wyjścia z grupy – już jak najbardziej tak. Oby nie naszym kosztem.

IRLANDIA

Jako zawodnik Michael O’Neill wystąpił w 31 meczach w barwach Irlandii Północnej, jednak to jako trener reprezentacji narodowej zyskał jeszcze większą sławę. Występ Irlandii Północnej na Euro2016 będzie pierwszym od kiedy otarli się o piłkarską elitę na mundialu w 1986. Reprezentacja Irlandii Północnej zadebiutuje w ME po wygraniu eliminacyjnej grupy F. W drodze do Francji przegrali tylko jeden z 10 meczów. Drużyna składa się w dużej mierze z zawodników z angielskich, drugoligowych klubów. Tylko garstka gra w Premier League. Są to obrońcy WBA– Evans i McAuley, pomocnik Chris Brunt i napastnicy Devis z Southapton i potężny Kyle Lafferty z Norwich. Najbardziej znanym w historii zawodnikiem reprezentującym zielono-białe barwy jest George Best, który gdyby żył z pewnością chętnie oblałby ewentualny sukces reprezentacji na Euro.

Opublikowano Bez kategorii | Skomentuj

Skazani na siebie

Jose Mourinho wraca na karuzelę, z której nie dalej, jak pół roku temu boleśnie wypadł. Jose wchodzi do tego samego parku, wybiera tę samą zabawkę, zmienia tylko krzesełko. Jego stare zajęte jest już przez Antonio Conte. Mourinho wybiera czerwone, które z resztą od dawna mu się podobało.

Czasem tak jest, że widzisz jakąś dziewczynę i od razu stwierdzasz, że będzie pasowała do tego, konkretnego chłopaka – twojego kolegi. Tak po prostu – wizualnie. Gdy poznajesz ją bliżej, wiesz już, że charakterologicznie też powinni się dogadać. Moment, w którym dowiadujesz się, że kiedyś jej się w miłości powodziło, a ostatnie związki naznaczone były chwilami cierpienia to czas, by krzyknąć BINGO! Twojemu kumplowi ostatnio też reputacja poszła w dół. Kiedyś oglądały się za nim wszystkie dziewczyny, a teraz od pół roku pozostawał singlem. Wiesz już, że to musi wypalić! Tym bardziej, że tych dwoje zna się nie od dziś, a on od dawna puszczał do niej oczko. 27 maja 2016 rozpoczyna się związek Mourinho i United. Wydaje się, że wzajemnie powinni sobie pomóc. Zadanie, przed którym stanie Portugalczyk nie wydaje się być ekstremalnie trudne. Van Gaal zostawił drużynę na 5. miejscu w tabeli, poza Ligą Mistrzów i daleko poza rodzinną atmosferą w szatni. Łatwiej wejść do takiego środowiska i samemu wszystko poukładać, aniżeli kosmetycznie zmieniać po poprzedniku. W pierwszym sezonie Manchester United będzie mógł niemal w całości skoncentrować się na Premier League – takiego komfortu nie będzie miał Guardiola, rozpoczynający swoją przygodę w niebieskiej części miasta. Jak wielka jest to przewaga pokazuje chociażby przykład Leicester. Mourinho wraz z nowym biurem i klubowym dresem otrzymał wielostronnicową książeczkę czekową. Wystarczy wpisać nazwisko do sprowadzenia i zanieść do gabinetu obok. Już teraz mówi się, że budżet ma sięgać 200 mln euro.

Jose to po prostu obecnie najlepszy szkoleniowiec. Zdobywał trofea, inspirował zawodników i doskonale zna ligę angielską, w której wywalczył trzy tytuły mistrzowskie. – powiedział wiceprezes klubu Ed Woodward.

Mourinho podpisał kontrakt do 2020 roku. Zadania wydają się proste do zdefiniowania i można je sprowadzić do jednego – odzyskać blask. Pierwszy sezon to przede wszystkim Premier League. Ilość trenerskich gwiazd na ławkach szkoleniowych przyprawia o zawrót głowy. Tydzień w tydzień spotykać się będą Guardiola, Klopp, Wenger, Pochettino czy Mourinho. Konkurencja jest nieprawdopodobna, ale zaryzykuję tezę, że Portugalczyk startuje w tym wyścigu z pole position. Wszyscy poza trenerem Liverpoolu mają na głowie Champions League. Nie chcę powiedzieć, że to taka kłoda u nogi, bo to najważniejsze klubowe rozgrywki, ale z fakt, że Czerwone Diabły tam nie zagrają, może okazać się kluczem do zdobycia Mistrzostwa Anglii.

Czuję się wyróżniony. To klub znany i podziwiany na całym świecie. Jest w nim pewna tajemniczość i romantyczność, z którymi inne drużyny nie mogą się równać. Zawsze czułem bliskość z tym zespołem, a ze stadionem Old Trafford mam wiele ważnych wspomnień. Delektowałem się atmosferą, jaką stwarzają na nim kibice. – rozpoczął uwodzenie Portugalczyk.

Najbardziej jestem ciekaw tego, co wydarzy się za dwa lata. Najbliższy sezon jestem sobie w stanie wyobrazić. Mourinho miał czas na przemyślenie i wyciągnięcie wniosków. Wchodzi do klubu, gdzie wciąż stoję pomniki wielkiego Sir Alexa i pewnych rzeczy po prostu nie wypada robić. Próba burzenia pewnych wartości, którymi niewątpliwie kieruje się Manchester United, nie spodoba się nikomu. Jose to wie – to inteligentny typ. Wydaje mi się, że troszkę odejdzie od syndromu oblężonej twierdzy i będzie chciał w Manchesterze pomieszkać dłużej, niż przez trzy lata.

Jose Mourinho w swojej karierze atakował niemal każdy klub, a jednak do United zawsze podchodził z szacunkiem. Sądzę, że planował pracę na Old Trafford bezpośrednio po Fergusonie. Teraz spełnia swoje marzenie, a w głowie już snuje plany o wielkim, czerwonym walcu, który zgniecie kolejnych rywali. Co ciekawe, Jose podpisał dzisiaj nie tylko kontrakt, ale też regulamin korzystania z serwisu Instagram. Pierwsza fotka? A jakże, by inaczej! Welcome to Manchester!

Opublikowano Bez kategorii | Skomentuj

Real Madryt pod batutą Zizou

O jedenasty tytuł w swojej wielkiej historii będą grać w sobotę zawodnicy Realu Madryt. Do wygrania jest coś więcej, niż tylko srebrny puchar. W Mediolanie można odwrócić perspektywę, sprawić, by kibice wspominając za jakiś czas sezon 2015/2016, uśmiechali się, zamiast wypominać głupotę zarządu. Nieprawdopodobne, że kwalifikacja całego sezonu do tych udanych lub nie, zależy tylko od tego meczu.

Ten sezon w wykonaniu Realu Madryt był trochę jak Pierwsza Komunia Święta i wybaczcie to porównanie, ale jest maj. Na samym początku, standardowo piłkarze w białych albach (strojach) ustawili się jeden za drugim, tuż przed wejściem do świątyni. Niedługo po rozpoczęciu całej ceremonii i pierwszych meczach okazało się, że ktoś zaspał i się spóźni. David – bo tak wielki nieobecny na tej imprezie ma na imię, został zaproszony już dużo wcześniej, a mimo to nie przybył. Tłumaczono go problemami technicznymi. Wróćmy do tego co działo się w kościele. Po niemrawym początku (0-0 z Gijon) przyszedł czas na występy tych najbardziej utalentowanych. Cristiano strzelił 5 bramek w meczu, a Real kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa, w międzyczasie remisując z Atletico i Malagą. Całość wyglądała całkiem nieźle, aż do największej możliwej wpadki. Tuż przed odebraniem hostii, Real Madryt potknął się i wylądował twarzą na zimnej, marmurowej posadzce swojej świątyni. Rodzinę naraził na wstyd, a zgromadzonych gości na szyderczy śmiech. Najgłośniej śmiali się ci, którzy przybyli z Barcelony. Z Królewskiej familii nikt nie winił jednak dziecka, które w meczu wystąpiło, ale człowieka, który go do tego wielkiego wydarzenia przygotowywał. Ten gruby, brodaty facet, u wielu budził niechęć od samego początku. Od tej pamiętnej 12. kolejki cierpliwość zaczęli tracić nawet ci, którzy za Benitezem stali murem. Wiadomo, że Perez do ludzi najcierpliwszych na świecie nie należy, więc tym bardziej zadziwiające były jego słowa wsparcia:

„Przeanalizowaliśmy dokładnie sytuację sportową i chcę zakomunikować, że trener Realu Madryt, Rafa Benítez, ma nasze pełne wsparcie i zaufanie.”

Słowa, słowa, słowa… Rzeczywistość była taka, że 4.01 na drzwiach do gabinetu nie było już złotej tabliczki z imieniem i nazwiskiem Hiszpana. Do momentu zmiany na ławce szkoleniowej w Realu komunijne przyjęcie było po prostu smutne. Rodzina była podzielona, w tle słychać było nudną muzykę, a i jedzenie nie poprawiało sytuacji. Najgorsze było spojrzenie na przyjęcie odbywające się za ścianą. Tam goście siedzieli weseli, a trzech wodzirejów skutecznie zabawiało pozostałych. Wszystko w rytmie południowo-amerykańskich hitów. Mniej więcej w połowie imprezy gospodarz zdecydował się na zmianę. Na salę weszła szczupła, wysportowana osoba. Miała dobrze skrojony garnitur, dokładnie ogoloną głowę i pełne nadziei serce. Spóźnił się, bo opiekował się młodszymi dzieciakami. Nie brakowało sceptycznych głosów. Najbardziej marudziły ciocie siedzące z lewej strony stołu: że młody, że nigdy nie prowadził tak ważnej imprezy, że nie ma doświadczenia, a sama dobra wola może nie wystarczyć.

Zizou dużo nie mówił i od razu zabrał się do pracy. Zmienił muzykę, a ludzie zaczęli ze sobą rozmawiać. Integracja była widoczna od początku. Na stole ciągle znajdowało się to samo niesmaczne jedzenie. Francuzi na kuchni znają się dobrze i Zinedine tu trochę doprawił, tu podgrzał i dało się zjeść. Co jakiś czas jednak potrawy stygły i wracały koszmary sprzed jego przybycia. Porażka z Atletico ostudziła nieco optymizm, a Ronaldo wrzucił do szatni granat.

„Gdyby wszyscy byli na moim poziomie, bylibyśmy może na pierwszym miejscu.”

Niedługo po publikacji tych słów, Cristiano przesłał oświadczenie, w którym zapewniał, że odnosił się do poziomu fizycznego i nie czuje, by był lepszy od któregokolwiek ze swoich kolegów. Tłumaczenie było równie przekonujące co występ Królewskich w tamtym meczu. Zidane poradził sobie i z tym, najgłośniejszym gagatkiem. Potrafił do Portuglaczyka dotrzeć w mistrzowski sposób. Dziś na kilka dni przed finałem Ronaldo zapewnia, że chce w Madrycie skończyć karierę. Metamorfoza jak się patrzy!

Dziwny to był sezon dla Realu. Przeplatany kontuzjami i wielkimi powrotami Garetha Bale’a czy głównego projektanta – Luki Modricia. Nie brakowało w nim zakrętów i organizacyjnych kompromitacji, jak ta w Pucharze Króla. Powiem szczerze, że myśląc o tym sezonie w wykonaniu Królewskich, nie przypominam sobie wielkiego, wyjątkowego meczu – niezależnie od rozgrywek. Takim mogłoby być spotkanie z Wolfsburgiem, ale do tej dramaturgii doprowadziła wpadka w Niemczech. Może mecz, o którym mówię, rozegra się po pierwszym gwizdku Marka Clattenburga? Chyba nikt ubrany tego dnia w biały t-shirt nie miałby nic przeciwko.

Na koniec dobra wróżba. Ta mówi, że spośród dziesięciu sezonów, które Real kończył jako najlepszy zespół Europy, tylko dwukrotnie drużyna z Madrytu zdobywała mistrzostwo kraju. Może to dobrze, że w lidze Barcelony dogonić się nie udało i wszystko sprowadza się do tego jednego meczu? Doświadczenie w takich ratujących sezon meczach ma właśnie Zizou. To on odmienił sezon 2001/2002, gdy fantastycznym wolejem zdobył dla Realu dziewiąty puchar w historii. Wtedy w Primera Division Los Blancos musieli oglądać plecy Valencii i Deportivo. Alvaro Arbeloa fantastycznie zdefiniował kiedyś Madridismo, jako ciągłą wiarę. W sobotę prawdziwym Madridistą musi być każdy kibic Realu, bo poza wiarą nie pozostaje nic.

Opublikowano Bez kategorii | Skomentuj